wtorek, 24 maja 2011

myślałem, że będzie łatwiej


Zostałem dzisiaj zapytany o to, co u mnie słychać. Pytanie, a jakże, zostało zadane drogą krótkich wiadomości tekstowych (sms). No to opisywałem, że gram właśnie w piłkę z ministrantami, że będę na święceniach w najbliższą niedzielę, napisałem też, że staram się być święty, ale jakoś mi nie wychodzi.
A propos świętości, to wczorajszy dzień upłynął pod takim szyldem. W zasadzie od popołudnia do późnego wieczoru (albo nawet wczesnej nocy) ciągle o świętości rozprawiałem z kimś. A to zaraz po szkole jechałem do Rychnów na stację, bo przyjaciółka moja przejeżdżała tamtędy z wycieczką dzieci nad morze i zatrzymali się właśnie tam na siku. Piękna rozmowa, która zakończyła się zapewnieniem o modlitwie. Cały czas myślałem, że jest ona jedną nogą w niebie, a nagle twierdzi, że nie wie jak sobie radzić. Wieczorem kolejna rozmowa, kolejne wyznania, kolejne zmaganie się ze słabościami i moja refleksja, która okazuje się dosyć śmiała i zadziwiająca dla tej osoby. A w tym wszystkim ja-zagubiona owca, która zewnętrznie chce dać się znaleźć przez pasterza, ale wewnętrznie coś nie wychodzi. Dlatego Radziowi odpisałem, że "własnego kapłaństwa się boję, własnego kapłaństwa się lękam". Za tydzień pierwsza rocznica, a stąd ciągle daleko do świętości.

Czy długo to wszystko będzie trwało?

3 komentarze:

  1. Gdzieś Syrach pisze, że "jeśli masz zamiar służyć Panu, to przygotuj duszę swoją na doświadczenia", a ja modlę się za Ciebie, żebyś miał cierpliwość do siebie i własnej słabości ;)

    Mentorsko to brzmi, alem starszy jest trochę (niewiele :P ) od Ciebie, więc pozwól mi na mądrzenie się ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. (x.J.T.)
    Nie mów do pustej ściany
    ale krzycz do słońca
    nawet grzech czasem dobry
    jeśli grzechem nie chce być do końca

    OdpowiedzUsuń
  3. Droga trudna -ale trzeba iść, pamiętam w modlitwie..
    Nadja ;).

    OdpowiedzUsuń