środa, 19 maja 2010

praca itd.

To było przed wczoraj. W poniedziałek złożyliśmy egzamin magisterski w KUL-u. Udało się i nawet nie było tak strasznie jak się wydawało. Jednak myśl moja kieruje się w zupełnie inną stronę. Tak sobie myślę ostatnio o rywalizacji. Jak to możliwe, że nawet w gronie kolegów ciągle musi być jakaś walka? Wiem, wiem... Ksiądz Pawlukiewicz mówi wyraźnie, że naturą mężczyzny jest walka, jednak nie jesteśmy prymitywnymi neandertalczykami, którzy są (a w zasadzie byli) wyposażeni tylko w naturę. Nawet facet-wojownik jest wyposażony w rozum, w uczucia. Więc skąd się bierze ta niezdrowa rywalizacja, często powodowana zazdrością? Hmm... Chyba sam sobie udzieliłem odpowiedzi ;)
Ale dobrze już, było-minęło. Za chwilę święcenia, więc trzeba się do nich solidnie przygotować.
No i przygotowania zacząłem od pakowania, żeby później dać sobie spokój z kartonami, a zająć się Jezusem. No i przy tych kartonach kolejna myśl zupełnie z nimi nie związana. Człowiek to ok. 90% wody, trochę różnych związków, kilka książek, które przeczytał bądź nie, może jakieś artykuły, które napisał i samochód, a!!! i jeszcze dwa krótkie zdania: 1. "był dobrym człowiekiem", albo gdy nie zasłużył 2. po prostu "był". I to w zasadzie po nim zostaje. Bogu dziękuję, że urodziłem się w rodzinie wierzącej, bo bez wiary życie faktycznie nie ma głębszego sensu. A my-katolicy-mamy przynajmniej jakąś rezerwę.

Panie Boże, dziękuję Ci, że tak pięknie wszystko zaplanowałeś: i to co tu, na ziemi i to co tam, poza nią. Amen.

środa, 12 maja 2010

Μετανοείτε

jeszcze 18 dni do święceń. to zawsze taki czas głębokiej refleksji, zamyślenia nad swoim postępowaniem. może nawet niekiedy sztucznie to zamyślenie bywa wywoływane, bo tu trzeba się z rektorem spotkać, a to za chwilę z ojcem duchownym, a i biskup diecezjalny wzywa na skrutynia. pełno tego, a każdy pyta, więc aby szczerze odpowiedzieć należy się pozastanawiać. stąd właśnie i refleksje się zaczynają.
Μετανοείτε- to z greckiego języka "nawróćcie się! zmieńcie sposób myślenia!", bo nie wyobrażam sobie refleksji, która nie miałaby skutkować chociaż znikomym nawróceniem. po co reflektować, skoro ma to wnieść nic w życie grzesznika. zacząłem więc reflektować. to niestety (a może stety) owocuje w moim życiu. i tak: powoli tracę kolegów, bo uważają, że się obraziłem czy coś, ale zdobywam pokój w sercu. a chcę tego pokoju! nawet bardzo chcę, i potrzebuję! przecież mam się zająć formacją młodzieży w drugiej połowie lipca, więc muszę być wyważony i opanowany, daleki od głupot, choć radosny. bo jak mawiał pewien kościelny z pewnej bazyliki w Chojnicach "to już nie są żarty!". tak więc potrzebuję metanoi, potrzebuję wyciszenia, spokoju! chcę metanoi, chcę wyciszenia, spokoju!

P.S. może w ramach rozmyślania warto jeszcze raz zapytać się: co to jest przyjaźń, czy umiem robić przyjaźń?

poniedziałek, 3 maja 2010

anorektyczka

jest maj i tego raczej nie trzeba podkreślać. kończy się także długi weekend, czyli (wydawać by się mogło) większość mieszkańców ziemi (a przynajmniej Polski) powinna być zadowolona. a tu mi się takie smutne momenty nawarstwiają. pierwszym momentem było Wielkie Pożegnanie Chojnic. może to i mało czasu te pięć miesięcy, ale dostatecznie dużo, aby poznać, pokochać parafian, parafię itd. aż żal było spoglądać w lusterko wsteczne mojego "zielonego rumaka". cieszę się chociaż z tych kilkudziesięciu dni. natomiast drugim smutnym momentem jest choroba-anoreksja. dziewczyna mojego kuzyna zachorowała. kliknąłem sobie na wikipedi. straszna choroba, na którą cierpią najczęściej kobiety do 25-go roku życia. no i Martę dosięgnął ten wyniszczający wstręt do jedzenia.

dobrze, że jest jeszcze Ktoś, kto daje pociechę. to czasami brzmi jak slogan rzucany tym wszystkim zasmuconym, którzy w żaden sposób nie mogą się pozbierać. jednak coś w tym jest. x. Piotr Pawlukiewicz mówił o tym również. "ja" zanurzony po uszy w ludzkiej logice nie dostrzegam i nie dostrzegę "nowego nieba" i "nowej ziemi". "ja" muszę się narodzić na nowo: zacząć inaczej jeść, inaczej oddychać i otworzyć oczy; jak dziecko dopiero urodzone.

wszystkim zasmuconym życzę, aby dojrzeli "nowe niebo" i "nową ziemię", a przez to osiągnęli szczęście.

do zobaczenia