"kilka zdań sklecone w pośpiechu"-zamiast wstępu...
ciągle jeszcze jestem pod wrażeniem mojej wizyty w tczewiku. spotkałem tam czworo znajomych: Sebastiana, który raczył mnie przenocować, Basię, Adasia i Emilkę, która jeszcze nie wie o moim istnieniu (w ogóle mało jeszcze wie, bo długo jej do urodzenia się).
sprawdziłem przed chwilą u wszechwiedzącej cioci wikipedii co oznacza "zaufanie". Zaserwuję fragment; proszę: "Zaufanie jest emocją okazywaną ludziom, przedmiotom czy instytucjom, takim jak firma, rząd czy społeczeństwo. Może być wzajemne. Zaufanie jest wiarą w określone działania czy własności obiektu obdarzonego zaufaniem. Często oznacza nawet przekonanie jednej ze stron w to, że motywacją drugiej strony wobec niej jest bycie uczciwym i chcącym działać dobrze (benewolentnie). Zaufaniem obdarowujemy osobę, której wierzymy, że będzie doradzać nam dobrze, myśląc o nas, a nie o sobie". bez zaufania nie ma małżeństwa i to prawdopodobnie potwierdzi każde. ktoś może powiedzieć, że to naiwność, ale tak nie jest. zapytaj doświadczonych.
życzmy sobie umiejętności ufania bezgranicznego. jednak pozostaje jedno pytanie: co zrobić, gdy przynajmniej raz ktoś mnie skrzywdził nadużywając mojego zaufania? pytanie na warsztat
pozdrawiam