niedziela, 18 listopada 2012

Weekend end


Zmęczony, ale szczęśliwy...
Myślę, że każdy, kto stara się realizować swoje powołanie, spala się dla innych, męczy się, rozmawia godzinami po nocach, wpatruje się w człowieka starając się wyczytać z niego wszystko, co go stanowi, aby poznać i pokochać... jest człowiekiem szczęśliwym.

Usiadłem w fotelu, nieco odpocząłem... To nic, że zadanie domowe nie odrobione, a jutro przecież kolejna lekcja, to nic, że kolejny raz zawiodłem (Boże daj odwagę) i w ten sposób do zrobienia jest jeszcze więcej... Teraz ważna jest pamięć. Wspomnienie dzisiejszego dnia, spotkanych ludzi, zasłyszanych rozmów. Dzięki mój pasażerze za prawie dwie godziny podróży, dzięki koledzy za chwile radości, dzięki Beniu i Jacku za użyczone mieszkanie, dzięki Karlos za inspirację (przecież TA przestrzeń duszpasterska jest niezagospodarowana), dzięki Aniu za spór o Rysia, dzięki Sławku za sympozjum.
Dzięki Jezu za ludzi, których stawiasz przede mną.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz